Stalówka i tusz- czyli z czym to się je
W poprzednim wpisie z grubsza porównałem pióro, cienkopis i stalówkę, jako narzędzia rysunkowe. Do pióra, jak obiecałem, będę wracał lecz nim to się stanie pozwolę sobie najpierw omówić stalówki, bo akurat w tej materii mogę wypowiedzieć się szerzej. Jeśli więc jesteś artystą/rysownikiem i postanowiłeś właśnie, że ta metoda rysowania jest tym czego musisz spróbować, ale nie bardzo wiesz jak to ugryźć, to artykuł jest właśnie dla ciebie i może okazać się pomocny.
Rozmiary i oznaczenia stalówek.
Generalnie stalówki dzielone są na szkolne, łyżkowe, redisówki, okrągłe i G (mała i cienka). Stalówki mają różne kształty i twardości, toteż produkują one różne linie. Inaczej też reagują na zwiększony nacisk, czy też rewersowanie (rysowanie stalówką do góry nogami).
Rozgryzanie oznaczeń producentów sobie darujmy, bo w większości przypadków nic nam nie powiedzą. A zdarzy się też, że oznaczeń żadnych nie będzie. Wybierając stalówki, skupmy się raczej na ich kształcie.
Wykonałem mały test kilku różnych stalówek w akcji, podczas kreślenia różnych rodzajów linii, przy różnych sposobach prowadzenia i nacisku. Zwróćcie uwagę, że niektóre większe stalówki potrafią rysować tak samo cienką linię jak te małe i precyzyjne. Na niebiesko zakreśliłem test „na sucho”. Pokazuje on doskonale stopień drapania każdej ze stalówek. Przyznam, że mimo licznych niedociągnięć stalówek, te Leonarda są jednak nieco lepsze niż Memory, choć to te drugie uchodzą za takowe. Ciekawa jest stalówka Leonard 40 o bardzo wysokim fleksie (tzn, że jest bardzo miękka i daje różnorodną linię), ale jest trudna w użyciu i łatwo wbija się w papier. Leonard 6H to stalówka typu G. Stalówki Memory dają ładną linię ale bardziej drapią. I nie mają oznaczeń. Można je kupić w zestawach z obsadkami, czego nie polecam, bo lepiej i chyba taniej będzie skompletować sobie samemu. Do porównania dołączyłem także kolumnę z testem cienkopisu Sakura Micron 005. Przyjrzyjmy się zatem zestawieniu:
Wady stalówek.
Stalówki są zwykle wykonane niezbyt precyzyjnie zatem strasznie drapią. Jest to ich największa wada. Wymagają przeto odrobiny wprawy, a i nieraz wbiją się w papier niczym widły w siano. Stalówki się brudzą okrutnie, trzeba je czyścić przed pracą, po pracy, w trakcie pracy. Konieczność maczania stalówki w tuszu to kolejna wada, choć niektórzy to lubią i traktują jak swoisty rytuał.
Zalety stalówek.
Stalówki generują bardzo plastyczną i zróżnicowaną linie. Są tanie jak barszcz i łatwo dostępne. Czerń tuszu jest bezkonkurencyjna, żadne inne narzędzie nie da tak dobrej i głębokiej czerni jak tusz kreślarski. Wodoodporność w pakiecie. Zaletą jest również różnorodność stalówek. Za niewielkie pieniądze możemy skompletować bogaty zestaw stalówek na każdą okazję.
Tusz.
Nie będzie chyba zaskoczeniem dla nikogo jak powiem, że tusz tuszowi nie równy. Jakość tuszu będzie miała kluczowe znaczenie na pracę stalówki i „dawkowanie”. Dlatego warto zaopatrzyć się w dobry, gęsty tusz, zwłaszcza jeśli zależy nam na precyzji i cienkiej linii. Dobry tusz ma głęboką czerń (taką która wsysa światło), jest taki jakby oleisty i gęsty. Spływa powoli po stalówce. Kiepski tusz jest wodnisty, słabo kryje i ciężko kontrolować jego przepływ. Uczulam na tusze typu „super tusz do mangi” albo coś w tym guście, bo o jakości tuszu stanowi jego skład a nie napis na opakowaniu. I tak np. najgorszy tusz jaki mam to „Comic Ink” firmy Memory. Konsystencją przypomina raczej atrament. Dobrze spisuje się natomiast Rotring Drawing Ink. Polecam również Talens Indian Ink- jest rewelacyjny.
Jak rysować tuszem, czyli mini poradnik dla początkujących.
Nie ma tu zbytnio filozofii: montujemy stalówkę w obsadce, maczamy w tuszu i do dzieła. Jeśli zanurzymy stalówkę głębiej, nabierze więcej tuszu i starczy go na dłużej ale przepływ może być nadmierny przez co grubsza i obfitsza linia. Z kolei maczając tylko samą końcówkę stalówki uzyskamy niezwykle precyzyjną i cieniutką linię, ale tuszu starczy na zaledwie kilka kresek. Większy nacisk spowoduje również większy przepływ i grubszą linię. Czasem stalówka może się „zaciąc”, oznacza to zwykle że albo zjadła kawałek papieru i się zatkała, albo tusz zasechł w kanaliku. W obu przypadkach należy przepłukać i wytrzeć. Warto zaopatrzyć się w dobry, gruby i twardy papier.
Na wielu blogach pewnie przeczytacie, że szkolna stalówka to jest do tego i tamtego, a okrągłą rysuje się tamto i sramto, itd., itp. A ja sugeruję, żeby nie słuchać wskazówek co czym się rysuje bo nie tędy droga. Nie ma sensu nastawiać się na wstępie i ograniczać sobie możliwości jakie tkwią w nieskrępowanym i dzikim doświadczaniu i łamaniu konwenansów warsztatowych. Samemu trzeba popróbować i się przekonać na własnej skórze czym się dobrze rysuje, tzn może nie na skórze tylko na papierze, ale wiadomo o co chodzi. Jasne?
Aha- i jeszcze jedno- jeśli stalówka zrobi czasem jakąś plamę, lub wystrzeli deszczem kropek, to nie ma co płakać nad rozlanym tuszem, tylko trzeba te artefakty wpleść jakoś do treści rysunku. Takie niekontrolowane wypadki nadają specyficznego klimatu. Wręcz zachęcam do znęcania się nad stalówką, doprowadzania jej do granic wytrzymałości, wżynania się nią w papier. Dzięki temu uzyskamy artystyczny charakter rysunku.
Czyli co na początek?
Absolutne podstawy: buteleczka tuszu, obsadka lub dwie i trzy stalówki, np.: Leonard III EF, Leonard 300, i Leonard 6H. Z czasem warto dokupić kolejne stalówki wg doświadczeń z tych pierwszych, oraz inne tusze, dodatkowe obsadki.
Tusz prosto z piekła
Generalnie od zarania dziejów tusz robiony jest na bazie sadzy i innych pochodnych procesu spalania. Najczęściej jest to mieszanka sadzy, palonych kości, smoły i innych składników kojarzonych z ogniem, piekłem i Lucyferem. Ale żeby nie było aż tak strasznie to jest też woda oraz kilka składników które czynią tusz wodoodpornym, odpornym na światło i ścieranie oraz wiążą go na papierze. Są to przeróżne lakiery, kleje, akrylowe media, żelatyna czy szelak. Dokładny skład nie jest oczywisty i jest pewnie kwestią patentu różnych producentów.
Przykład rysunku tuszem z mojej teczki:
Dzięki za czytanie. Jeśli artykuł się przydał zostaw komentarz.