2009 08 24 Bieszczady
{gallery}Fotografia/gory/2009_08_24_bieszczady{/gallery}
Bieszczady
Co takiego szczególnego jest w Bieszczadach? Połoniny. Szczególnie Caryńska i Tarnicka. Szeroki Wierch, Bukowe Berdo. Zakątki typu Ustrzyki Górne czy Wołosate. Takich miejsc nie znajdziecie nigdzie indziej. Trudno powiedzieć żeby to były wioski, bo inne wioski mogły by czuć się urażone. To po prostu miejsca pomiędzy górami z kilkoma domami przy drodze i ziemniaczkami zapiekanymi za 6zł. Bieszczady to Biesy ukryte w lasach i Czady hulające z wiatrem po zboczach górskich. Morze wysuszonych, złotych traw falujących w rytm podmuchów zdają się płynąć ciężko Połoninami, i tylko gdzie niegdzie niczym wysepka sterczy utrudzony, srebrno-zielony świerk. Bieszczady to kraina muzyków. Jak by się temu nie opierać, na każdym kroku trafić trzeba na gitarę i poezję śpiewaną przy ognisku. Przez 4 dni poznałem 2 skrzypaczki, 5 gitarzystów, 4 bębniarzy i niezliczoną ilość śpiewaków (przy czym większość korzystała z okazji, że tylko tutaj mogą się wyżyć wokalnie, bo wszędzie indziej ktoś by ich w końcu usłyszał). Szlaki są wykrojone odważnie i mimo nie dużych wcale wysokości nie są łatwe. Zwykle prowadzą prosto do punktów węzłowych i są na tyle trudne, że wywołuja u turystów znaczne nasilenie pobożności w miarę wchodzenia, co objawia się częstą modlitwą*. Ale podobno to ostatnie lata takiej błogiej dziczy, dlatego kto chce się przekonać niech się śpieszy.
* - kierowaną zwykle bezpośrednio: "O Mój Boże!" albo "O Matko Najświętsza!". Gorliwość modlitwy podkreśla pot na twarzy, zaczerwienienie, wyłupiaste oczy i ciężki oddech.
Połonina Caryńska. Na drugim plani Wetlińska

Krzyż na Tarnicy
Infrastruktura turystyczna
W Bieszczadach jest ona, hmm.. po prostu jest. Nie jak w większości polskich Beskidów rozwinięta w taki sposób aby złapać każdej maści turystę, bez względu na to czy to niedzielny sandałkowicz czy też stary wyjadacz szlaków górskich, przeżuć, wycisnąć z niego zawartość portfela i wypluć. Tutaj, a zwłaszcza w Bieszczadach wysokich zaplecze turystyczne jest takie aby pomieścić, wyżywić i przenocować taką ilość turystów jaka jest w stanie wejść na szlaki oraz z nich zejść, i ani jednego więcej. Brak jakichkolwiek wyciągów i luksusów czyni je niedostępne dla lanserów (i dobrze - nie wszystko musi być dostępne dla każdego leniwego Misia i jego Krysi). Lecz nie oznacza to, że na szlakach jest pusto. Wręcz przeciwnie.



Schronisko Pod Małą Rawką.
To miejsce które musi odwiedzić każdy turysta pieszy. Właściciel stworzył niebywałą rzecz: połączył ciepły klimat bacówki z profesjonalną obsługą . Jednocześnie wszelkie elementy dekoracyjne zostały dobrane ze smakiem (a to rzadkość, bo jak wiadomo w schroniskach tego typu dominuje eklektyczna estetyka dekoracyjna, na którą składają się elementy typu: plastykowe kwiatki, antyramki z opadłymi zdjęciami, rysunki ścienne o watpliwej wartości etnicznej czy obrazki przedstawiające jelenie). Bacówka jest zadbana, czyta i wyremontowana. Nocleg z pościela kosztuje 28 zł, a zakwaterowani turysci otrzymują 10% rabatu na posiłki i piwo. Jej przeciewieństwem jest Hotelik Górski "Pod Tarnicą" w Wołosatym. Idealny dla turystów szukających tanigo noclegu, ale utrzymanym w konwencji starego dobrego socrealu.


Ludzie z Miasta.
To zadziwiające jak łatwo poznać w górach mieszczuchów. Nie chodzi mi o ludzi mieszkających w miastach, tylko o mieszczuchów. Blokersów. Ludzi uzależnionych od chałasu i sztucznego światła. Bez niego nie umieją się obejść, jakby było niezbędne do oddychania (pod gołym niebem widać wiele więcej jeśli tylko pozwolić oczom się przyzwyczaić, o czym mieszczuch się nigdy nie przekona ponieważ wali po oczach wszystkim czołówką, która ogranicza zasięg wzroku do jednego małego punktu). Inne rzucające się w oczy cechy to: posiadanie wyrafinowanych sprzętów turystycznym i totalna nieznajomość ich funkcji, ciągłe trzymanie telefonu w ręce i kontrolowanie zasięgu, noszenie 90-cio litrowego plecaka aby z trudem pomieścić w nim 40 litrów ekwipunku czy nieumiejętność rozłożenia sił na szlaku (na początku wyprzedzają wszystkich, lecz na szczyt docierają ostatni, w dodatku jako najbardziej pobożni). Trudno ich nie poznać na szlaku.
Połonina Wetlińska
To już teren który zaczyna pochłaniać turystyka komercyjna. Pewnie dzięki położonej u jej stóp Wetliny, która w stosunku do wspomnianych miejscowości jest już zatłoczoną wioską, bogatą w pensjonaty i szybkie szlaki na Połoninę i Smerek. Ale do bankomatu i tak trzeba pojechać do Cisnej. Połonina Wetlińska jest piękna ale jeśli wcześniej było się na Caryńskiej to ta piękność może chwilowo być na urlopie. Dlatego sugeruję wyprawy bieszczadzkie zaczynać od Połoniny Wetlińskiej i dopiero później odwiedzać Caryńską, Tarnicę czy Halicz, a nie odwrotnie. Schronisko "Chatka Puchatka" ma fajną nazwę, rewelacyjną lokalizację i zapowiada się nieźle. Po dojściu do niego okazuje się, że ma tylko fajną nazwę (trudno powiedzieć że nie pasującą do obiektu, bo to raczej obiekt nie pasuje do nazwy, podbnie zresztą jak do lokalizacji). Nie zmienia to jednak faktu, że Połonina Wetlińska jest punktem obowiązkowym wycieczkowego planu.
Połonina Wetlińska, schronisko "Chatka Puchatka"